W październiku 2011 roku Tylicz wzbogacił się o nową atrakcję turystyczną. I choć znana była już kilkaset lat temu, to wiek XX przyniósł jej najpierw utajnienie a następnie zapomnienie. Cóż to za atrakcja, którą na wiele lat objęto klauzurą tajności? To jedna z największych w Europie mofet czyli chłodny wyziew wulkaniczny, z którego wydobywa się dwutlenek węgla. Dodatkowo gaz wydobywa się tutaj w wodzie powodując powstawanie bąbelków.
Tylicka mofeta była znana już w XVI wieku kiedy wydobywająca się wraz z dwutlenkiem węgla ochra była używana w pobliskich hamerniach. Ponowny wzrost zainteresowania źródłem nastąpiło w XX wieku, kiedy uczeni poszukiwali idealnego pokarmu dla kosmonautów i nadzieję widzieli w algach słodkowodnych, które w tylickiej mofecie miały doskonałe warunki do rozwoju. W ten sposób został tu zlokalizowany tajny ośrodek badania alg działający pod oficjalnym szyldem ośrodka rolniczego. Ostatecznie po wieloletnich testach uznano, ze algi nie są zbyt dobrze przyswajane przez organizm ludzki i ich produkcji zaniechano. Od tego czasu wypuszczające bąbelki źródło uległo zapomnieniu.
Na światło dzienne spod stert gałęzi i śmieci wyciągnęli je dopiero zapaleńcy ze Stowarzyszenia Rozwoju Tylicza. Za pieniądze z Unii Europejskiej oczyścili 11 połączonych kręgów, którymi przepływa woda wydając z siebie charakterystyczny bulgot i wypluwając na powierzchnię bąbelki gazu. Dla obserwatorów tego niezwykłego zjawiska wybudowano drewniany zadaszony taras. Całość została oznakowana oraz opisana na specjalnych tablicach informacyjnych.
Choć Tylicka mofeta nie jest jeszcze bardzo znana to fakt, że jest jednym z największych takich obiektów w Europie zachęca do jej odwiedzenia.